wczasy, wakacje, urlop
28 lipca 2012r.
USŁUGA KRÓLOWI I RZECZYPOSPOLITEJ " życzyli sobie tego (...) aby za staraniem Jego Królewskiej Mości zjazd Wasze miłości złożyli dla wzięcia wiadomości rzeczy tych, które pod ten czas Rzeczpospolitą wzruszają (...)" Mowa Jakuiba Szczepańskiego na Sejmiku Generalnym pruskim 26 VI 1606 r. W wieku XVII rozwinęły się w Prusach Królewskich zwyczaje sejmikowania na podobnych zasadach jak w pozostałych ziemiach koronnych. Szlachta powiatu puckiego zjeżdżała się do Pucka i obradowała bądź na ratuszu, bądź w kościele. Prawdopodobnie były to zjazdy początkowo nieliczne, bo zwyczaj był niedawny. Wybierano na tych zjazdach przedstawicieli na Sejmik partykularny wojewódzki, zbierający się w Starogardzie. Tu debatowano, często burzliwie, nad instrukcją, czyli zestawem spraw, które posłowie mieli poruszyć na Sejmiku Generalnym pruskim i domagać się ich załatwienia na Sejmie Rzeczypospolitej jako najwyższym organie władzy w państwie. Sejmiki powiatowe mogły zbierać się w okresie działania ro-ków sądowych, które wypadały w Pucku co roku o tej samej porze, to znaczy w drugiej połowie lutego, w końcu czerwca i połowie grudnia regularnie. Na sądy zjeżdżała szlachta także gromadnie, bo oprócz zamiłowania do pieniactwa, cechy charakterystycznej nie tylko szlachty kaszubskiej, była to okazja do spotkań, rozmów, pijatyk i bijatyk. Urzędnicy ziemscy, wojewoda i kasztelan mogli naturalnie zwołać zjazd i w innych terminach, jeśli zachodziła tego potrzeba. Co pewien czas zwoływano szlachtę na "okazowanie", czyli na przegląd ich gotowości do wyruszenia z pospolitym ruszeniem na obronę granic. W starostwie puckim nie zawsze wypadało ono pomyślnie i to nie tylko z winy szlachty. Czasami nie stawiali się zobowiązani do tego senatorowie. Szlachta przeto po wpisaniu do ksiąg manifestu protestującego przeciw takim praktykom, rozjeżdżała się do domów zadowolona, że spełniła swój obowiązek. Udział w sejmiku powiatowym, wojewódzkim, wreszcie na Generale zabierał dużo czasu i był połączony z kosztami. Dlatego chyba, a nie tylko z chęci przekupstwa, przynajmniej początkowo, u senatorów z danego województwa szlachta powiatowa miała "stół", czyli mogła pożywić się, a że nie wyobrażano sobie obiadu czy kolacji bez piwa i wina... Z biegiem czasu ten zwyczaj goszczenia stal się drogą do kaptowania sobie stronników, czyli kresek. Równocześnie spotkania szlachty u senatorów były połączone z informacjami o stanie państwa, o potrzebach województwa czy przede wszystkim powiatu. O sprawach ogólnopaństwowych informował król członków Sejmiku Generalnego ustami swego posła, specjalnie na ten cel wysyłanego od dworu. Poseł królewski, przeważnie dobrze zorientowany w sprawach prowincji, gdyż nierzadko stąd właśnie pochodził, witał zebranych imieniem króla i albo odczytywał instrukcję, albo wygłaszał mowę, w której były zawarte informacje królewskie i równocześnie żądania, najczęściej podatków potrzebnych na obronę państwa. Następnie opuszczał salę obrad, posłowie natomiast radzili bez niego. Dopiero kiedy zgodzili się, podjęli uchwałę i wygotowali instrukcję dla swoich posłów wybranych na Sejm Rzeczypospolitej, znowu prosili posła i komunikowali mu o przebiegu obrad. Liczba posłów wybieranych przez Sejmik Generalny pruski nie była ustalona aż do 1764 r. Początkowo wybierano po dwu posłów z każdego powiatu, a więc województwo pomorskie miało prawo do 16 posłów. W drugiej połowie XVII w. wybierano ich coraz więcej, czasami ich liczba znacznie przekraczała sto osób. Od wyboru jednak do wyjazdu na sejm do Warszawy czy do innego miasta, gdzie obradował sejm, droga była daleka. Niejednego posła satysfakcjonował tylko sam wybór, dowód popularności i zaufania współ-powietników. Absencję na sejmach posłów pruskich można tłumaczyć w różny sposób. Po pierwsze przyczyną mógł być zwykły partykularyzm i niechęć wyruszenia w daleką drogę, połączoną z dużymi kosztami mimo otrzymywania diet na miejscu; po drugie pewne znaczenie mogło mieć przekonanie, że młody poseł (w Prusach Królewskich nie obowiązywał cenzus wieku) będzie narażony w stolicy na wszelkiego rodzaju pokusy, którym nie zdoła się oprzeć (prowincja bowiem zawsze zarzucała stolicy zepsucie obyczajów i zgoła niebez-podstawnie), po trzecie wreszcie należało w sejmie zabrać głos, a to wymagało pewnej ogłady, wykształcenia, wiedzy wreszcie i znajomości spraw nie tylko swojego partykularza, ale całej prowincji przynajmniej. Z wykształceniem szlachty, szczególnie cząstkowej (drobnej) różnie bywało. Na manifestach i remanifestach układanych w powiecie, a nawet na Sejmiku Generalnym spotykamy się często zamiast formuły manu propria (własnoręcznie) z inną: "trzymanym piórem", czyli manifestant nie posiadał sztuki pisania, a słabo czytania. Miał jednak prawo współdecydowania o losach państwa i wyboru króla. Cząstkowej szlachty z Prus Królewskich nie spotykamy na sejmach Rzeczypospolitej; wobec tego warto postawić sobie pytanie: kto reprezentował powiat pucki albo kto winien był to robić mając formalne uprawnienia. W 1600 r. prawdopodobnie reprezentował szlachtę pucką Ernest Krokowski, w następnym Jan Wejher starosta pucki, w 1603 Ludwik Wejher dworzanin królewski, rotmistrz jazdy, w 1605 Melchior Wejher prawdopodobnie, bo nie zaznaczono tego dokładnie w spisie posłów pruskich, w 1606 r. prawdopodobnie Andrzej Białobłocki, w 1607 znowu pojawia się Ernest Krokowski. Po dłuższej przerwie w 1621 r. reprezentuje powiat Achacy Lissowski. W 1626 r, chociaż sejm odbywał się w Toruniu, powiat pucki był obesłany tylko jednym posłem, a mianowicie był to Jan Białobłocki z Rynkówki, a więc dóbr leżących w powiecie świeckim. W 1627 r. — może na skutek tego, że województwo było wolne od nieprzyjaciela — miał udać się na sejm Ernest Krokowski sędzia ziemi puckiej i Jan Hein. W 1630 posłem był Jan Białobłocki. W 1632 r. nie było wybranego posła z powiatu, ponieważ — jak należy mniemać — jego interesy reprezentował Jan Działyński starosta pokrzywnicki, rogoziński i pucki. W 1634 r. tenże sam Działyński otrzymał współkolegę w osobie Jana Białobłockiego sędziego ziemi puckiej, w następnym roku oni obaj posłowali już ze swego powiatu. W 1638 r. pojawia się nowe nazwisko: Krzysztofa Czapskiego. W 1642 r. posłują Jakub Wejher starosta bytowski i Jan Przeworski kapitan piechoty Jego Królewskiej Mości. W 1645 r. obok poprzednika pojawia się Jan Krokowski, syn Ernesta; koleguje on wtedy ze swoim krewnym, który reprezentuje powiat lęborsko-bytowski. W 1646 znowu wraca stary Ernest Krokowski mając przy sobie Abrahama Parskowskiego. W 1648 r. pojawia się jeszcze jeden Wejher z linii lęborskiej i Ewald Janowski16. Wymienieni posłowie nie stanowią pełnej listy posłów powiatu puckiego, ale nazwiska ich pozwalają na pewne uogólnienia na temat, z jakich kręgów szlachty wywodzili się posłowie nie tylko omawianego powiatu, ale i pozostałych. W pierwszym rzędzie rzuca się w oczy, że posłami są wybierani synowie senatorów lub ludzie już zasłużeni, tenutariusze starostw. Mam na myśli Wejherów i Działyńskiego. Należy wyjaśnić, że z chwilą uzyskania godności senatorskiej, nawet najniższej, nie można było posłować, bo automatycznie wchodziło się do senatu i należało brać udział w jego obradach. Następnie spotykamy się z przedstawicielami średniozamożnej szlachty, przede wszystkim rodziną Krokowskich, której członkowie posłują wielokrotnie. To nazwisko warte jest komentarza, ponieważ rodzina ta była protestancka (kalwińska), a na sejmach za panowania Zygmunta III Wazy posłowie protestanccy byli już w mniejszości, powoli w ogóle znikli. Następnie byli to oficerowie królewscy. Służba w wojsku nie przeszkadzała w posłowaniu mimo toczących się wojen, czasami bowiem tytuł rotmistrza lub kapitana nie oznaczał, że było się oficerem liniowym. Zgoła bezpieczniej [było nosić mundur daleko od pól bitewnych. Nie oznacza to wcale, że tak robili wszyscy. Rodzina Wejherów zasługiwała na starostwa i krzesła senatorskie w licznych kampaniach, a wspomniany Jakub Wejher sam prowadził atak na bramę jednej z twierdz podczas kampanii wojennej i został ciężko ranny. Charakterystyczną rzeczą jest to, że najpierw pojawiają się posłowie bez tytułów, a następnie dodaje się je, to znaczy, że już je uzyskali. Część posłów będzie piastowała tylko godności ziemskie, na przykład Krokowscy i Białobłocki zostaną sędziami ziemskimi. Urząd to wysoki, świadczący o popularności wśród szlachty powiatu, wymagający zatwierdzenia królewskiego, ale nie wróżący kariery ogólnokrajowej. Inaczej rzecz się ma z synami senatorów. Oni rozpoczynają karierę właśnie od "usługi królowi i Rzeczypospolitej", przez posłowanie bowiem, Czyli udział w życiu publicznym kraju, wiodła droga do krzeseł senatorskich — do rady królewskiej, a pośrednio do bogatych starostw, do fortuny. Samo urodzenie w rodzinie senatora jeszcze nie przesądzało, przynajmniej w pierwszej połowie XVII w. 0 tym, że potomek danej rodziny również zostanie senatorem. Trzeba było na to zasłużyć, należało zdobyć doświadczenie. Trzeba było mieć też wykształcenie zdobywane nie tylko w akademiach, ale przez naukę domową, podróże zagraniczne, służbę wojskową i pobyt na dworze królewskim. Ernest Wejher oddał syna Ludwika na dwór królewski i nie zawiódł się, bo już w dziewięć lat po pierwszym posłowaniu został on podskarbim pruskim. Rychła śmierć nie pozwoliła postąpić mu wyżej na drabinie senatorskich godności. Zdobyć popularność wśród wyborców można Ibyło łatwo broniąc praw krajowych, to znaczy prowincji, rzekomo naruszanych przez królów, co polegało przed wszystkim na tym, aby przeciwdziałać uchwalaniu nowych wysokich podatków na wojny toczone na wschodnich i południowych kresach państwa, bronić szlachtę przed udziałem w pospolitym ruszeniu, bo szlachta pruska od wojska nie stroniła wprawdzie, ale wolała służyć za żołd w regularnej armii, a nie wśród pospolitaków skorszych do kufla i kiełbasy z grochem niż do kordą i twardej kulbaki. Wreszcie zawsze zdobywano poklask atakując gdańszczan za ich butę, aresztowania szlachty, nieuznawanie jej przewodnictwa w życiu politycznym prowincji. To przfewodnictwo było czysto formalne, wynikające z przywilejów, nie z zasług czy rozumu politycznego. Wystarczyło jednak na sejmiku wykrzyknąć: nie oni nam, lecz my im przewodzić winniśmy — aby zdobyć aplauz 1 awansować na wielkiego statystę przynajmniej w opinii komilito-nów. Gdańszczanie z takiego gadania nic sóbie nie robili, ufni, że kiedy przyjdzie do podejmowania uchwał na Sejmiku Generalnym, a ich przedstawiciele, jak wiemy, zasiadali w Radzie Plruskiej, to potrafią różnymi argumentami, nierzadko brzęczącymi, skłonić najzagorzalszych swoich przeciwników do zgody na korzystne dla nich postanowienia. Byli wprawdzie i przeciwnicy Zgoła nieprzejednani, jak na przykład od połowy XVII w. Kazimierz Rogala Zawadzki, ale stanowili oni zdecydowaną mniejszość i właściwie nie byli groźnymi przeciwnikami mądrych i bogatych rajców i ławników. Wspomniałem już, że na sesjach Sejmiku Generalnego poseł królewski przedstawiał sytuację Rzeczypospolitej. Warto zapoznać się z niektórymi wypowiedziami. W 1601 r., kiedy rozpoczęła się wojna w Inflantach, król pisał, że należy zaostrzyć czujność na wybrzeżu, aby "znaczny jaki [nieprzyjaciel] przypadłszy morzem, szkody nie uczynił. Do zafoieżenia tym niebezpieczeństwom i poratowaniem w tak ciężkim urazie Rzplitej kędy przyjdzie i ziemią wojować i na appa-raty morskie, które z daleko większym kosztem przychodzą trzeba się zdobywać (...)"17, ma więc prowincja pruska uchwalić zwiększone podatki. Z innej dowiadujemy się o konieczności powołania milicji miejskiej. Sejmik więc podjął uchwałę, w której czytamy w 1653 r. wykaz ludzi, których mniejsze miasta winny powołać pod broń. Warto ten przekaz przytoczyć, bo w pewnym sensie jest on dobrą ilustracją, do której kategorii mniejszych miast pruskich zaliczano Puck. W województwie malborskim najwięcej ludzi miał uzbroić sam Malbork bo 50, Nowy Staw i Dzierzgoń po 10, Tolkmicko tylko 5. W województwie chełmińskim na pierwszym miejscu był Grudziądz z 30 ludźmi, Brodnica — 20, Nowe Miasto — 12, Golub — 7, Kowalewo, Radzyń i Łasin po 5. W województwie pomorskim: Człuchów wystawiał 22 ludzi pieszych, Tczew, Starogard i Chojnice po 20, Skarszewy, Puck, Tuchola i Czarne po 15, Nowe — 10, Bytów — 8, Kościerzyna i Debrzno po 6, Białobór — 318. Możemy więc nasze miasto zaliczyć do średnich. W instrukcji królewskiej z 1654 r. znalazł się następujący bardzo interesujący ustęp: "Nie małe stąd Rzeczypospolita ponosi niebezpieczeństwa, gdy do wiadomości nieprzyjacielskich przychodzą instrukcje sejmikowe, które seerefciora [tajemnice] Rzeczypospolitej w sobie zawierają. Życzy tedy Jego Królewska Mość, aby w takowych materiach consilia [narady], które w sobie salutem publicam [dobro publiczne] zatrzymują secretius [tajnie] byili traktowane. Bo to z nieprzyjacielskich confessat potuit [wypowiedzi wynika], że siła dochodzi wiadomości Chmielnickiego. Aby tedy Rzeczypospolita dostatecznie informowana została, jakie wysoko popisane było w przeszłej " WAPGd, Dz. 300/n'Ee B, k. 41. ls Ibid., k. 342/3. ćwierci juliuszowej [lipcowej], tak się declaruje wedle podpisu pana pisarza polnego."19 Król obawiał się przecieku informacji do Chmielnickiego, ile przygotowano wojska, ale nad Rzecząpospolitą zawisło już groźniejsze niebezpieczeństwo: ponowny najazd szwedzki. I raczej należało przestrzegać posłów pruskich, aby o stanie siły zbrojnej w prowincji ten "lew północy" nie był poinformowany. A taka groźba istniała. Na szwedzkim dwOirze rezydował zdrajca Hieronim Radziejowski. Król szwedzki mienił się obrońcą protestantów. A o sprawach państwowych perorowali posłowie szlacheccy nie tylko w gmachach, gdzie odbywały się Sejmiki Generalne, ale w karczmach, zajazdach, w wesołej kompanii na rynku, gdzie słuchało wypowiedzi wielu miesz-czan-protestantów, jeśli nie zwolenników Karola Gustawa, to jego sympatyków, bo współwyznawców. Wiek XVII był stuleciem, kiedy różnice wyznaniowe prowadziły do krwawych bezpardonowych wojen. Wiele przeto zależało od posłów powiatowych: uchwalenie podatków, powołanie pod broń nowych oddziałów, dochowanie tajemnic państwowych. Inaczej mówiąc musieli to być ludzie o wysoko rozwiniętym poczuciu odpowiedzialności za losy Ojczyzny, którą nie tylko reprezentowali, ale której czulli się jako szlachta jedynymi obywatelami. Prawda, że w Prusach Królewskich w Sejmiku Generalnym zasiadali przedstawiciele większych i mniejszych miast, a więc i oni mieli prawa obywatelskie, ale zaraz po drugiej wojnie północnej (1655—1660) szlachta pozbawi reprezentantów mniejszych miast, w tym i Pucka, prawa głosu. Już w 1662 r. czytamy w uchwale Sejmiku Generalnym: "Co się tknie mniejszych miasteczek, które vocem activam [głosu decydującego] nie mają, ale do wszystkich uchwał naszych accomodować się [zgadzać się] powinni"20. Zaczęły się od tego czasu rządy szlachty podobne jak w ziemiach Rzeczypospolitej, albo inaczej: dotarła i do Prus Królewskich groźna choroba — rządy sejmikowe, a właściwie anarchia. Na sejmiki powiatowe i partykularne, a następnie na Sejmik Generalny będzie zjeżdżać coraz więcej "panów braci", ale wraz ze wzrastającą liczbą reprezentantów tego stanu nie będzie iść w parze obywatelskie wyrobienie, poczucie praworządności i odpowiedzialności za podejmowane uchwały. '» Ibid., k. 405.