Pokoje na Wczasy

wczasy, wakacje, urlop

Czasy Potopu

28 lipiec 2012r.

"(...) zalecamy Waszej Miłości najbardziej dwa forty i baszty: jeden od morza Puck, a drugi od pomorskiej strony Człuchów i Toruń, gdzie snadź nieprzyjaciel na Bydgoszcz lądem, a tam prosto morzem zmierza (...)" Król Jan Kazimierz do Jakuba Wejhera, 1655 rok "Mając żelazo mogę zdobyć złoto" — miał jakoby powiedzieć król szwedzki Karol Gustaw. Prawdopodobnie te słowa włożył w usta monarchy kronikarz, ale że zdanie to mogło być zgodne z myślami tego władcy nie potrzeba wątpić. Bez względu na to, czy słowa te są prawdziwe czy nie, możemy uznać, że pod tym hasłem rozpoczął w lipcu 1655 r. wojnę z Polską. Tragiczne były jej początki. Na skutek zdrady magnatów cały kraj został zalany przez wojska szwedzkie, a król polski Jan Kazimierz musiał uchodzić z kraju. Ale jak szybko pokonał ten "lew północy" słabą,^ uwikłaną w wojny na wschodzie i południu Rzeczpospolitą, tak równie szybko rozpoczęło się powstawanie mas ludowych przeciw nieprzyjacielowi. Chwytali za kosy i widły chłopi wielkopolscy, za ciupagi górale podhalańscy i tą prostą, chłopską bronią rozpoczęli bić najeźdźcę. Karol Gustaw początkowo udawał przyjaciela szlachty polskiej, następnie jednak, kiedy przekonał się, że zaczęła ona coraz bardziej ciążyć ku prawowitemu królowi i łącząc się z chłopską partyzantką ją wzmacniać i organizować, rozpoczął ogniem i mieczem niszczyć kraj, wieszając i ścinając wszystkich tych, którzy ośmielili się podnieść broń przeciw niemu. Początkowo zwycięski Szwed liczył na to, że uda mu się przeciągnąć na swoją stronę Gdańsk i dlatego dopiero jesienią 1655 r. pojawiły się na terenie Prus Królewskich oddziały generała Steinbocka (Stenbocka). Nieprzypadkowo pierwsze uderzenie szwedzkie poszło nie na pruską prowincję, ale na posiadłości elektora, który zawarł ze stanami pruskimi układ w Ryńsku, udzielając pomocy wojskowej, szczególnie potrzebnej przy obsadzaniu zamków piechotą i wzmacnianiu ich artylerią. Warto poświęcić parę zdań temu przymierzu zawartemu przez stany z księciem pruskim elektorem brandenburskim Fryderykiem Wilhelmem Hohenzollernem 12 grudnia 1655 r. Układ ten został zawarty za wiedzą i zgodą króla polskiego Jana Kazimierza, który po poniesionych klęskach znalazł się na emigracji w Głogówku na Śląsku w dobrach nadanych przez cesarza jego matce jako wiano, rozumiał i przeto, że nie może zagrożonej prowincji przyjść z pomocą, mógł jej natomiast spodziewać się od polskiego lennika, właśnie elektora. O jego obowiązkach wiedziały także stany pruskie', pozostało też jeszcze z czasów krzyżackich przekonanie, że obie części byłego państwa zakonnego, obecnie Prusy Królewskie i Książęce, stanowią jedną całość. Ani król, ani stany nie mogły przypuścić, że cele polityki Hohenzollerna były całkiem inne. Jego "lisia polityka" polegała na tym, aby przy jak najmniejszych stratach zyskać jak najwięcej, a przede wszystkim dokonać połączenia swoich posiadłości na Polmorzu Zachodnim z posiadłościami leżącymi na wschód od Wisły. Wojna ze Szwecją zdawała się przybliżać ten cel, a jednym ze sposobów jego realizacji ibyło zajęcie i obsadzenie zamków pomorskich swoimi załogami bez walki, za zgodą stanów. Rzeczą charakterystyczną jest to, że na Sejmiku Generalnym malborskim jesienią 1655 r. nie wszyscy przedstawiciele stanów godzili się na pomoc elektora, a zdecydowanie przeciwni temu byli gdańszczanie. Oni też nie pozwolili na wkroczenie wojsk szwedzkich do swego miasta. Układ w Ryńsku przekreśliły sukcesy wojsk szwedzkich, które zaatakowały najpierw Prusy Książęce, wymusiły na elektorze zawarcie układu ze Szwecją 17 stycznia 1656 r., w którym stawał się on lennikiem Karola Gustawa, przez co układ ryński stracił i sens, i moc prawa, a niedawny sojusznik stał się wrogiem. Na tym tle rysuje się lepiej zdecydowana postawa Gdańska, aby się bronić i bronić naszego Pucka. Korpus szwedzki gen. G. O. Stenbocka był za słaby, aby zdobyć Gdańsk, lecz wystarczająco silny, aby po złupieniu klasztoru w Kartuzach i Oliwie posunąć się na północ z zamiarem zdobycia Pucka i połączenia się z oddziałami szwedzkimi, które stacjonowały na Helu i w Kazimierzowie. Puck był atakowany od strony morza prawdopodobnie już w lipdu 1655 r. Atak tfen został odparty. Strategiczne znaczenie Pucka doceniali gdańszczanie nauczeni doświadczeniem poprzedniej wojny, rozumiał też je dobrze Jakub Wejher wojewoda malborski, faktyczny dowódca wszystkich sił wojskowych prowincji. Już we wrześniu 1655 r. na jego prośbę gdańszczanie przysłali do Pucka proch, kule, lonty do dział i inny sprzęt wojenny, a w październiku nawet kompanię piechoty, którą zresztą w grudniu wycofali. Z tego czasu pochodzą umocnienia ziemne koło zamku: 4 baterie i 1 bastion. Były one jeszcze przed najazdem szwedzkim zaopatrzone w 12 dział spiżowych, 10 żelaznych, 12 krótkich że- 101 laznych okrętowych, 7 tzw. śrutowych (kartaczownic?), 7 hamerszty-nek żelaznych (zapewne były to lekkie działka zdobyte jeszcze w 1627 r. w Czarnem na posiłkujących oddziałach Gustawa Adolfa). Działa okrętowe mogły po-chodzić bądź ze szwedzkiego okrętu "Tiger", bądź z "Christiny"; oba okręty zostały zdobyte jeszcze w 1627 r. Znajdowało się tutaj 18 cetnarów prochu, zapas lontów i 50 cetha-rów ołowiu do lania kul oraz inne całkiem znaczne zapasy materiałów wojennych. Komendę nad garnizonem puckim sprawował starszy kapitan (ówczesny stopień wojskowy) Saribski, nazywany szlachcicem kaszubskim, prawdopodobnie pochodzący z Sarbska w ziemi lęborskiej. Załoga pucka była irównież dostateczna i stosunkowo liczna. Puck co do wielkości zasobów był drugim arsenałem Prus Królewskich po Malborku i dlatego był stosunkowo dobrze zaopatrzony. Oddział piechoty liczył około 400 żołnierzy w tym zarówno starych, to znaczy mających za sobą dłuższy okres służby wojskowej, a więc doświadczonych i ostrzelanych, jak i młodych, czyli świeżo zaciągniętych, ponadto dwie chorągwie dragońskie. Razem garnizon liczył około 500 ludzi, a wraz z posiłkami gdańskimi załoga przekraczała 600 żołnierzy i oficerów. Wśród niej znajdowali się wyszkoleni i doświadczeni artylerzyści, co wybitnie podnosiło wartość bojową załogi. W odróżnieniu od poprzedniej wojny mógł się Puck bronić przed atakiem i stanowił trudną do zdobycia twierdzę. Zagadnieniem jednak bardzo ważnym w tej wojnie, a przede wszystkim w pierwszej jej fazie — jak zresztą w każdej innej — było nie tylko zaopatrzenie, ale wola walki. Przecież to dobrze wyszkolone i uzbrojone oddziały wojsk kwarcianych i silne zamki w całej Polsce poddawały się Szwedom bez oddania jednego strzału w momencie, gdy oficerowie szwedzcy zażądali tego w imieniu swego monarchy. Na wieść o zbliżaniu się armii Stenbocka również wśród oficerów garnizonu puckiego i zgromadzonej tu szlachty żywa była myśl poddania twierdzy bez oporu. O tym przemyśliwał przede wszystkim sam komendant Sarbski i jego zastępca, nie znany z imienia major. Przeciwstawiał się im w sposób zdecydowany kapitan dragonów Szczęsny Niewiarowski. On to przy pomocy oddanych sobie ludzi, żołnierzy i oficerów aresztował po krótkiej walce obu przełożonych pozbawiając ich dowództwa, a następnie odesłał do Gdańska. Na poglądy Sarbskiego wywierali wpływ: Franciszek Wejher starosta wałecki, być może uczestnik kapitulacji pod Ujściem, oraz Ernest Krokowski sędzia ziemski pucki, wprawdzie kalwin, ale czujący się blis-ski luterańskiemu najeźdźcy ze względów wyznaniowych, gdyż byli to protestanci tak jak i on. Oni to prawdopodobnie agitując za poddaniem twierdzy oprócz argumentów czysto militarnych przytaczali i ten, że Karol Gustaw wysyłając listy z nakazem kontrybucji (podatku) używał gróźb, bo w razie jej odmowy zapowiadał: "(...) przyszłoby Nam [królowi szwedzkiemu] kilkanaścieset rajtarów asygnować, którzy by pożytku żadnego nie uczynili." O "pożytku" rajtarów już społeczeństwo polskie mogło się przekonać, okrucieństwa bowiem weteranów wojsk Karola Gustawa nauczyła wojna trzydziestoletnia. Przeciw Szwedom opowiedzieli się jednak wszyscy mieszczanie puccy, pamiętając okupację sprzed przeszło ćwierć wieku i ucisk, jakiego w tym czasie doznawali oraz kary, jakie spotkały zdrajców, w tym burmistrza Heinego (Rokitka zdołał uciec i był sądzony zaocznie).

ocena 4,1/5 (na podstawie 18 ocen)

historia ziemi puckiej, nad morzem